Cd...GWC i zasypanie...
Kolejny rozdział zamknięty ;)
Witam odwiedzających...
Choć pogoda się popsuła i ciągle pada z przerwami to jednak musimy brnąć do przodu bo już za kilka dni zasypujemy. Jak zwykle wszystko w normie czyli na wariackich papierach!
A zatem przypomne:
- Kupiliśmy materiały na wykończenie fundamentów ;P,
- Odkopaliśmy to co się obsunęło na ściany,
- Zaizolowaliśmy przeciwwodnie ściany fundamentu,
- Wykonaliśmy odwodnnienie liniowe (opaska)
Przyszedł czas na zamontowanie doświetli i wkonanie docieplenia kołnierza...
Po czym szybciutko przywiozłem folie kubełkową którą załatwił żonki wujek ;)))
...no i zaczeła się masakra!!! Nigdy przenigdy nie sądziłem że sklejenie folji prosto czyli kubełek w kubełek na taśme butylową (zdjecie nr 3) będzie takie trudne, mało mnie szlag nie trafił!!!
Po skończeniu przyjechał pan koparkowy 100 za godzine ;] i powoli zaczął przysypywać wykop
W między czasie zabraliśmy się za łączenie rur do gruntowego wymiennika ciepła...
Największy problem jaki mieliśmy to to że zasypywanie musiało odbywać się etapowo ponieważ rury instalacji odprowadzenia wody od doświetli oraz rury odprowadzenia wody ze studni drenażowych były na różnych wysokościach i do tego jeszcze rury od GWC normalna masakra.... DObra przymiarka, poziomowanie, podsypanie i następna...
Rury odwodnienia doświetla...
...i już po chwili negocjacje brata Adama i kuzyna Szymona kto ma skakać ;))
Pod syfony doświetli i każde przejście z ziemi do nie osiadających elementów trzeba było ubić skoczkiem żeby rur nie pourywało jak grunt osiądzie, a tu praca skoczka przy syfonie doświetla......
A tu już podłączone odwodnienie po lewej...
Aha musiałem kupić nowe kolana do GWC ponieważ kiedyś kupiłem o kącie 90 stopni ale po przemyśleniu stwierdziłem że mogą być za duże opory więc zakupiłem po dwie 45 które po połączeniu dadzą łagodniejszy łuk, tak to wygląda...
Koparkowy miał duży problem z kopaniem rowu pod GWC ponieważ wykop budynku nie pozwalał na podjechanie zbyt blisko i w kilku miejscach musieliśmy zasypać wykop po czym ubić i dopiero mógł wjechać tak jak nam pasowało, największy problem był od strony sąsiada gdzie stoii płot zdj. nr 7, nie obyło się odzywiście bez draki, na moją odpowiedzialność koparkowy kopał na GWC i zapewniając go że dałem folie niebieską że wiem gdzie dokładnie przebiega przewód, guwno i tak go wyrwaliśmy zdj. nr 4 Na zdj nr 6 montujemy rure instalacyjną (np na rury wodne nawadniania ogrodu, ciepła woda do basenu, prąd do budynku gospodarczego) która w przyszłości zapobiegnie zniszczeniu już wykńczonego tereny wokoło budynku, z drugiej strony budynku jest taka sama, wystarczy odkopać i przeciągnąć do budynku to co chcemy, może na końcach wstawie kręgi i zrobie studienki.
Zonka nie mając bladego pojęcia co my robimy, wzieła się za sprzątanie ;))) Chyba nigdy się nie dowie co tam za i instalacje leżą pod ziemią... :]
A to dowód że idzie zima, ptactwo masowo odlatuje w cieplejsze regiony ziemi....
A tu widok z okna kuchni...
Kolejny rozdział zamknięty do przyszłego roku a co za tym idzie wznowienia budowy jeszcze daleko. Reszta prac, ściany i strop i dach powinny pójść o niebo lepiej bo już nie trzeba będzie grzebać się w tej przeklętej mazi!.
I co najważniejsze diękuje moim pomocnikom i każdemu kto przyłożył ręke do postępów w naszej budowie.
Pozdrawiam wszystkich i życzye jak naj mniej problemów i jak najszybczych postępów na waszych budowach.