Lecimy nie śpimy...
Kolejny urlop i kolejne wyzwania. Ten etap uważam za najważniejszy, tzn. jeśli coś spartolimy konsekwencje będą okropne, mowa o izolacji cieplnej i przeciwwodnej piwnicy. Od ostatniego razu minęło sporo czasu i jak zwykle musieliśy zacząć od odkopania ziemi która osunęła się na ściany. Kupiliśmy materiały, no i chyba pora na fotorelacje...
No i jeszcze raz nasza ggllliina!!!
No i w końcu zaczeliśmy kopać. W między czasie załątwiałem rurki złączki kolanka i reszte drobiazgów...
Po dokopaniu się do ławy zaczęło się czyszczenie papy z resztek zaprawy ponieważ izolacja ściany musi być szczelnie połączona z izolacją ław...
Musiałem wydziubać dwa przeloty na rury instalacji które poprowadzone będą na zewnątrz budynku...
Domyłem ściany i ławe i zaczęliśmy szpachlować...
No i przyszedł czas na studzienki drenażowe, dno z betonu...
Kończe bo już zasypiam, przepraszam że tak zwięźle ale naprawde jesteśmy bardzo zmęczeni. Na zasypanie mam jeszcze 4 dni i jeszcze mnustwo pracy. Aha zamocowałem dzisiaj jedno doświetle ale fotki w następnym wpisie ;))) Trzymajcie się ciepło bo u nas raczej go brakuje ciągle:
pada, pada, pada :(