31.05.2011
Serdecznie witam po dlugiej przerwie.
Nareszcie doczekalem sie urlopu i moglem zaczac budowac moj domek. Ten 13 dniowy urlop zaplanowalem co do godziny, jedna czynnosc po drogiej. Wykop mial miec 18x12m i 3m gleboki. Ziemie z wykopu mial przyjac biznesmen pod podsypke na parking. Do wykopania wynajelem firme, oczywiscie zdalnie z angli - ktora miala przyjechac duza kopara i ciagnikiem z 20 tonowa przyczepa. Kopanie mialo trwac jeden dzien i kosztowac okolo 2 do 2,5tys. Kiedy zobaczylem co do mnie przyjechalo zrobilo mi sie slabo, ale pomyslalem zobaczymy. No i wbili zeby w ziemie:
NO I GDZIE TEN PIASEK??. Mimo zapewnien mojego studniarza ze na 2,5-3m zaczyna sie piaseczek, to nic takiego tam nie bylo, a wrecz przeciwnie cym glebiej tym wieksze maslo!!!.
Bez chwili zawachania zadzwonilem do kierownika budowy i poprosilem zeby przyjechal i sprawdzil co to za glina i czy da sie na tym dom postawic.
Po chwili mi ulzylo, glina ktora mialem w wykopie okazala sie nosna z duza zawartoscia piasku i kierownik stwierdzil ze poszezymy lawy damy drenaz, na ktory i tak mialem juz rury kupione i bedzie dobrze.
W miedzy czasie pan od odbioru ziemi specjalnie przyjechal 300km zeby obejzec co to za ziemia, oczywiscie zaczelo sie wymyslanie ze on chcial sama ziemie ze gliny nie chce ze to ze tamto i jeszcze plantowac by sie przydalo bo on nie wie ile tego odemie zabrac. Po dluzszej dyskusji zgodzil sie pod warunkiem ze bedziemy mieszac gline z ziemia, zgodzilem sie bo gdzie indziej bym podzial tak potworna mase ziemi.
...i po calym dniu kopania zostal stwoznoy row 16x4x3m stwierdzilem ze w takim tempie to jeszcze z jeden dzien i bedzie gotowe. Nie marnujac czasu przywiezlismy z kuzynem Szymonem deski na szalunki law fundamentowych...
Majac jedna strone wykopu postanowilem zaczac wymierzac i kopac co sie tylko da...
I tak wraz z Iwonka moja dziewczyna ostro sie za to wzielismy. najwiecej czasu zajelo przenoszenie punktow przeciecia sznurkow z punktow wytyczonych przez geodetow. Aha, trzeba miec duzo wyobrazni do tego, Iwona ni na krok nie nadazala co sie dzieje...
Łopata w reke i ogien, mama po prawej... ;)
Wujek Krzysiek i Szymon ostro sie wzieli za pomaganie... ...oj ciezko, bardzo ciezko sie kopalo...
Wykop stawal zie coraz wiekszy a my ostro gonilismy z lawami... Słonce zwalalo nas z nóg w cieniu bylo 37° Pilismy jak smoki wode z biedronki ;)
W miedzy czasie nasz koparkowy wykopal ogromny kamien ktory jednoglosnie postanowilismy wygrawerowac i postawic przed domem, kontem oka dostrzeglem jakąs ceramike w lyzce kopary i wszystko pozbieralem.
No i z jedniego dnia kopania zrobilo sie 4 i bylem juz 3 dni w plecy, zaczelem sie bac ze nie zdaze przed powrotem z urlopu dlatego robilismy wszystko co tylko mozna bylo zbrojenia wykopy wyznaczanie dalszych naroznkiow budynku, wszystko aby troszke nadrobic stracony czas. A tak wygladala koncowka wykopu i w polowie skonczone wykopy pod ławy...
I już za chwile tak...
Moja mama Basia pomimo wieku zasuwala jak kret i nakrecala nas do dalszej pracy jak juz brakowalo sil.
Nastepny dzien, oczywicie piekielne słonce, nie masz juz sily kopac to do zbrojenia, i dalej robota leci...
W miedzy czasie szefowa Iwonka juz powoli wysiada ;)
No i do zbrojenia...
Rodzinka ostro pomaga, pot sie leje ale nikt nie narzeka...
DZIEKUJE WAM ZA POMOC!!!
Tata sie skonczyl i zasiadł przy żubrze ;D
Przyszedł dziadek.
...no i babcia...
Po chwili juz wszyscy tam byli...
Koniec przerwy do roboty...
Pod koniec dnia tak to wygladało:
Natomiast z rana wymyslilem ze stworze zagęszczarke i tak z bratem Tomkiem zrobilismy cos takiego z silnika z garazu...
...A tu wariat w rękach Szymona pod nadzorem szfowej...
Wroce do taty bo wrocil do browarka majac takie plecy...
Po odsapnięciu z żonką zabrali sie za robote i ostro piasek na podsypke szuflowali... Po czym reszta ekipy sypala równała sprawdzała i ubijała...
A niedoszła żonka Iwonka drut wiązałkowy cieła bo zabrakło.
Dodam jeszcze ze super sprawa taki wjazd zjazd czy wejscie jak kto chce...
Ciężko pracujac przez 5 dni to wszystko zaczelo nabierac ksztaltu...
Giecie gietarką oczywiscie mojej produkcji, spawanie i jutro beton!!!
Nikomu nie życze ciezkiej pracy w temperaturze 36°, idzie sie wykonczyc. Pracy mnustwo a czasu 3 godziny do przyjazdu betonu. Ledwo zdażylismy i przyjechala pompa...
Przyszedł cza na beton ledwo stojac na nogach dostałem rure do reki...
A tak wyglada efekt koncowy
I tak nie mając juz siły na nic skonczylem lanie ław. Zostało polewanie i za miesiac dwa ściany z litego betonu tak ze zapraszam za jakis czas...
BYLO SUPER !!!